Wczoraj późnym wieczorem aktywiści Greenpeace, którzy wspięli się na platformę wiertniczą  „Prirazłomnaja” Gazpromu na Morzu Peczorskim w północnej Rosji podjęli decyzję o powrocie na statek Arctic Sunrise.

Przez ponad 15 godzin przebywali w ekstremalnie niskiej temperaturze i byli nieustannie oblewani wodą z armatek wodnych przez pracowników Gazpromu. Pod koniec również obrzucani śrubami i ciężkimi przedmiotami.

„Wyglądało to tak jakby pracownicy Gazpromu bardziej skupiali się na atakowaniu wiszących na linach, pokojowo protestujących ludzi niż na operowaniu platformą”, donoszą obecni na miejscu członkowie Greenpeace

„Zdecydowaliśmy się zejść aby uniknąć niepotrzebnego ryzyka na tych lodowatych wodach. Tego samego nie można powiedzieć o Gazpromie, który wydaje się być zdeterminowany do prowadzenia swojego lekkomyślnego programu wierceń w jednym z najcenniejszych i najbardziej wrażliwych ekosystemów ziemi. Wyzwanie jakiego się podjęliśmy zakłóciło choć na chwilę to niebezpieczne przedsięwzięcie i zwróciło na nie oczy całego świata. Ta akcja była tylko małą częścią nowego ruchu dla ochrony Arktyki, którego nie da się zastraszyć armatkami wodnymi czy inna formą korporacyjnej brutalności”, powiedział po zejściu z platformy Kumi Naidoo, dyrektor generalny Greenpeace International.

Aktywiści nie zostali zatrzymani. Są wyziębieni, ale cali i bezpieczni na statku Greenpeace – Arctic Sunrise.