„Lasy deszczowe Indonezji powinny służyć sumatrzańskim tygrysom i orangutanom, a nie produkcji jednorazowych opakowań zabawek. Dlatego decyzja Mattel o wdrożeniu nowej polityki zakupu produktów celulozowych jest dla nas dobrą wiadomością” – powiedział Robert Cyglicki z polskiego oddziału Greenpeace, który aktywnie włączył się w ogólnoświatową kampanię mającą na celu powstrzymanie procesów wylesiania naszej planety.
„To kolejny dowód dla Asia Pulp and Paper, że niszczenie lasów deszczowych jest złym sposobem na robienie interesów. Przekonała się już o tym jej siostrzana firma Golden Agri-Resources, która pod naciskiem poważnych kontrahentów zdecydowała się zmienić politykę zaopatrzenia. Teraz przyszła kolej na APP” – stwierdził Bustar Maitar z Greenpeace Indonezja.
7 czerwca 2011 Aktywici Greenpeace rozwieszają wielki baner na siedzibie Mattel w Kalifornii. Zdjęcie: David McNew
Przez ostatnie dwa tygodnie Greenpeace po raz kolejny prowadził dokumentację niszczenia lasów deszczowych przez APP. Kilka miesięcy wcześniej opublikowano raport ujawniający powiązania Mattel z firmami zamieszanymi w wycinkę lasów pierwotnych. Wraz ze spektakularną akcją Greenpeace przeprowadzoną na siedzibie producenta Barbie w Los Angeles, zainicjowano ogólnoświatową kampanię, w którą zaangażowały się setki tysięcy osób. W odpowiedzi, gigant przemysłu zabawkarskiego przedstawił dzisiaj politykę zapewniającą kontrolę łańcucha dostawców pod kątem ich udziału w niszczeniu lasów deszczowych. Zapowiedziano także zwiększenie udziału w produkcji opakowań z recyklingu oraz zakupu surowców z certyfikatem FSC, będącym świadectwem odpowiedzialnej gospodarki leśnej.
„Przyglądając się bacznie temu jak Mattel wdraża w życie swoją nową politykę, nie przestajemy dopingować innych firm przemysłu zabawkarskiego takich jak Disney, które powinny w podobny sposób zacząć chronić lasy deszczowe. Dotyczy to także innych ważnych kontrahentów APP. Istnieje prawdopodobieństwo, że w Polsce należy do nich firma CEZEX, która jest największym dystrybutorem papieru w kraju.” – konkluduje Robert Cyglicki.