Przygotowywana przez rząd ustawa wiatrakowa ma zawierać przepis ustanawiający 1,5-kilometrowy zakaz budowy elektrowni wiatrowych od obszarów ochrony ptaków i nietoperzy w ramach sieci Natura 2000. To fałszywa troska o przyrodę, która zakrawa na sabotaż bezpieczeństwa energetycznego i planów ochrony klimatu.

– W Polsce od 23 lat nie powstał park narodowy, kopalnie w majestacie prawa zrzucają zasolone ścieki do rzek, na obszarach Natura 2000 tnie się lasy, a tu nagle rząd proponuje, aby nie tyle na tych obszarach, ale wokół nich tworzyć półtorakilometrowy bufor przeciwko jednej z najmniej szkodliwych dla klimatu i przyrody inwestycji: elektrowniom wiatrowym. To zakrawa na ponury żart. Chcielibyśmy wierzyć, że to omyłka, która zostanie szybko skorygowana. Skala negatywnych efektów takiej regulacji każe myśleć o tym zapisie jako o sabotażu rozwoju czystej i taniej energii w Polsce – mówi Marek Józefiak, rzecznik i ekspert ds. polityki ekologicznej w Greenpeace Polska. 

O planach dotyczących zapisów w planowanej ustawie poinformował w rozmowie z PAP odpowiedzialny za ten proces wiceminister klimatu Miłosz Motyka z PSL. Obszary Natura 2000 chronią 20% powierzchni Polski. Wg obliczeń Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, zapis o zakazie budowy wiatraków w promieniu 1,5 kilometra od obszarów chroniących ptaki i nietoperze spowodowałby dodatkowe wyłączenie około 8% powierzchni kraju. Dotyczyłby on w szczególności obszarów w północnej i środkowej Polsce o bardzo dobrych warunkach wietrznych. Byłyby to dodatkowe ograniczenia dla rozwoju wiatraków, obok minimalnej odległości od zabudowań czy problemów z przyłączeniami do sieci. Dla celów ochrony przyrody w przypadku obszarów Natura 2000 wystarczającymi rozwiązaniami jest już funkcjonujący zakaz budowy wiatraków na ich powierzchni oraz rzetelne korzystanie z istniejących instrumentów, takich jak oceny oddziaływania na środowisko danej inwestycji.  

Polska posiada jedną z najwyższych cen energii w Europie, co staje się coraz poważniejszym problemem dla konkurencyjności naszej gospodarki. W lipcu o odblokowanie taniej energii z wiatru zaapelowali do premiera Donalda Tuska razem z Greenpeace m.in. hutnicy, przedsiębiorcy i samorządowcy. Dodatkowo, w ciągu najbliższych kilku lat większość elektrowni węglowych odejdzie na zasłużoną emeryturę. 

– W 2028 roku skończą się kontrakty mocowe dla elektrowni na węgiel o mocy około 15 GW i zostaną one najpewniej wyłączone – to jest około połowa obecnych mocy w węglu. Wiatraki są jedną z niewielu technologii, które są w stanie tak szybko zapewnić znaczące moce, które wypełnią tę lukę wytwórczą. Potrzebujemy wiatraków na wczoraj i dalsze sabotowanie ich rozwoju byłoby koszmarnym błędem szefostwa Ministerstwa Klimatu i Środowiska – mówi Mikołaj Gumulski, koordynator kampanii klimatycznych w Greenpeace Polska.  

Wiatraki na lądzie pokrywają ok. 15% zapotrzebowania Polski na energię elektryczną. Szacuje się, że już w kilka lat po liberalizacji przepisów ich moce mogłyby wzrosnąć o 80%. W 2040 roku wiatraki mogłyby produkować cztery razy więcej energii niż obecnie. Oprócz taniego i czystego prądu, elektrownie wiatrowe mogą przynieść Polsce nawet sto tysięcy miejsc pracy i wzrost PKB porównywalny z całym sektorem turystyki.