Polska Grupa Energetyczna PGE pochwaliła się właśnie przejęciem od wykonawcy pierwszego z dwóch nowych bloków gazowych w elektrowni Dolna Odra pod Gryfinem. Ta inwestycja ma już ponad pół roku opóźnienia. Drugi blok ma być gotowy na 30 września. Gazowe jednostki o łącznej mocy 1.4 GW zastąpią wysłużone bloki węglowe. Kosztowały 4,6 mld złotych i są początkiem wielkich inwestycji w energetykę gazową. W najbliższych 10 latach zużycie gazu wzrośnie w energetyce aż pięciokrotnie.  

Tymczasem najtańszej energii dostarczają w tej chwili odnawialne źródła energii (OZE), a ich udział w produkcji energii w Polsce stale rośnie, dochodząc do prawie 40 procent w maju br. Rozwijanie energetyki gazowej zamiast OZE to bardzo kosztowna ślepa uliczka.   

– Politycy odpowiedzialni za energetykę wpychają nas coraz głębiej w gazową pułapkę. Rosnące uzależnienie od importowanych paliw kopalnych to zła wiadomość zarówno dla naszej gospodarki, jak i bezpieczeństwa energetycznego. O fatalnych konsekwencjach spalania gazu dla klimatu nawet nie wspominając – komentuje Paweł Szypulski, dyrektor programowy Greenpeace Polska. Przy wydobyciu, transporcie i eksploatacji używanego w energetyce skroplonego gazu ziemnego – LNG – do atmosfery uwalniane są ogromne ilości metanu, który również jest gazem cieplarnianym. 

Ani cele klimatyczne, ani rachunek ekonomiczny nie wpływają jednak na polityków. Kolejny gazowy gigant już powstaje w Rybniku. Mniejszy blok tego typu ma powstać w Kozienicach. Patrząc na te szkodliwe projekty trudno nie dostrzec analogii do niedawnych inwestycji węglowych w elektrowniach Jaworzno i Turów. 

– Chwalono się nimi jako najnowocześniejszymi blokami węglowymi w Europie. Tylko że węgiel na naszych oczach przechodzi do historii. Jaworzno i Turów miały być ratunkiem dla polskiej energetyki, a zamieniły się w jeden wielki ból głowy. Niedługo podobny los czeka megalomańskie projekty gazowe. Najwyższy czas na “zdjęcie nogi z gazu” i korektę kursu w stronę odnawialnych źródeł energii – dodaje Szypulski. 

© Wikimedia Commons