Nasi eksperci przeanalizowali, jak po pierwszym półroczu idzie rządowi realizacja umowy koalicyjnej. Zobacz naszą tabelę!

Przed jesiennymi wyborami Greenpeace opublikował podręczną ściągawkę dla wyborców w postaci tabeli podsumowującej postulaty poszczególnych komitetów w kluczowych obszarach dla dla ochrony przyrody i klimatu obszarach. Teraz, bazując na tamtej tabelce, zespół ekspertów Greenpeace ocenił zarówno deklaracje programowe koalicji jak i stan ich realizacji, przy pomocy trójstopniowej skali (zielony – dobrze, żółty – średnio, czerwony – źle). 

– O ile za plany koalicja dostała niezłe oceny, to ich realizację oceniamy jak na razie jednoznacznie negatywnie. Rząd obiecywał przyspieszenie transformacji energetycznej, a także ochronę polskich lasów i rzek. Słabo idzie rządowi realizacja najważniejszego przyrodniczego postulatu – czyli wyłączenie 20 proc. najcenniejszych lasów z wycinki. Lasy Państwowe zamiast pomagać w przeprowadzeniu tego procesu, mnożą argumenty przeciw ochronie tak wartościowych miejsc jak Bieszczady, Pogórze Przemyskie czy Mazury – mówi Marek Józefiak, ekspert do spraw polityki ekologicznej i rzecznik prasowy Greenpeace. 

– Jeszcze gorzej jest w energetyce. Nadal czekamy na kluczową ustawę, która odblokuje rozwój taniej energii z wiatru. Bez szybkiego odblokowania rozwoju tanich i czystych źródeł energii, czekają nas dalsze wzrosty cen prądu i poważne kłopoty gospodarcze. Bez wyraźnego pokierowania tymi procesami przez premiera Donalda Tuska, koalicję czeka spadek poparcia. Badania opinii publicznej pokazują, że wyborcy koalicji są niezadowoleni z tempa reform, więc to kolejny argument za tym, by premier wziął sprawy w swoje ręce – dodaje Marek Józefiak.

Jak to wygląda w poszczególnych kategoriach?

Rozwój OZE

W umowie koalicyjnej strony uznają zagrożenie ze strony wywołanego działalnością człowieka kryzysu klimatycznego i zobowiązują się do zgodnej współpracy na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym. Jest sporo o przyspieszeniu sprawiedliwej transformacji energetycznej, uwolnieniu potencjału energetyki wiatrowej i fotowoltaiki, a także o prawnych i finansowych zachętach, wspierających rozwój tzw. demokracji energetycznej.  – Rząd zaczął fatalnie w kwestii OZE, wyskakując z nieprzygotowaną i nieskonsultowaną ustawą wiatrakową, którą musiał szybko wycofać. Od grudnia nic się w tej sprawie nie ruszyło, słyszeliśmy już kilkukrotnie o kolejnych, ciągle oddalających się terminach opublikowania nowej wersji ustawy. Rząd powinien jeszcze w tym miesiącu przygotować ustawę, która wprowadzi proste rozwiązania odblokowujące rozwój taniej i czystej energii z wiatru. W tej sprawie nie można czekać ani chwili dłużej, to być albo nie być dla naszego bezpieczeństwa energetycznego i rozwoju na kolejne lata – mówi Mikołaj Gumulski z działu kampanii klimatycznych Greenpeace Polska.

Odejście od paliw kopalnych 

O węglu i gazie i konieczności odchodzenia od paliw kopalnych w umowie nie napisano ani słowa. 

 – Politykom brakuje odwagi, by powiedzieć wprost, że górnictwo nie ma w Polsce przyszłości i taniej byłoby wcielić w życie plan szybkiego odejścia od węgla, niż utrzymywać tę całkowicie nierentowną gałąź przemysłu szkodliwego dla środowiska i klimatu – tłumaczy Gumulski. Efekty przedłużania naszej zależności od brudnej i drogiej energii węglowej zobaczymy już za miesiąc na rachunkach za energię. Ale ponieważ cała umowa koalicyjna dawała nadzieję na wzmocnienie OZE a nie wspieranie paliw kopalnych, daliśmy za plany żółtą kropkę.  

– Tymczasem to, co rząd wyrabia w kwestii górnictwa i energetyki konwencjonalnej, nie mieści się w głowie. To praktycznie PiS–bis. Rząd wybrał wcześniej utorowaną przez PiS drogę przedłużania naszej zależności od węgla oraz pakowania nas w większą zależność od importowanego gazu ziemnego. Chaos decyzyjny na poziomie kłócących się ze sobą resortów przemysłu, aktywów państwowych i klimatu, brak realnego planu transformacji, dolewanie kolejnych miliardów na wydobycie węgla, który jest niesprzedawalny i zalega na stale rosnących hałdach, wymieniać można długo – kontynuuje Gumulski. Ocena? Czerwona kropka. 

20% lasów wolnych od wycinek

W umowie koalicyjnej padło wiele deklaracji, które dawały nadzieję na poprawę stanu przyrody. Najważniejszą z nich było planowane wyłączenie z wycinek 20 procent powierzchni polskich lasów na obszarach szczególnie cennych przyrodniczo i społecznie. – Zamiast tego, mamy moratorium tymczasowo chroniące 1,3% powierzchni lasów. A wciąż z naszych lasów codziennie wyjeżdża prawie 6000 tirów z drewnem. Mimo wyroku TSUE z marca zeszłego roku, nadal nie umożliwiono zaskarżania planów urządzenia lasu wobec czego społeczeństwo wciąż nie ma obiecanego nadzoru nad lasami. A miał być to jeden z priorytetów obecnego rządu, wpisanym zarówno w 100 konkretów, jak i umowę koalicyjną – mówi Aleksandra Wiktor, koordynatorka kampanii przyrodniczych Greenpeace Polska. 

Tymczasem Lasy Państwowe, których nowego dyrektora wskazał osobiście sam Donald Tusk, torpedują nawet plany przedłużenia ministerialnego moratorium. – W Puszczy Karpackiej moratorium obejmuje niewielki skrawek terenów, które powinny być docelowo chronione, a Lasy Państwowe chcą ten obszar czterokrotnie zmniejszyć. Zorganizowana wiosną przez resort Ogólnopolska Narada o Lasach zakończyła się przedwcześnie, a termin, w którym mają powstać jakiekolwiek podsumowania i decyzje jest coraz bardziej odsuwany w czasie. Dajemy wielką czerwoną kropkę, z maleńką żółtą obwódką za moratorium i naradę, choć to stanowczo za mało i za wolno, jak na skalę problemów w polskich lasach – podsumowuje Aleksandra Wiktor. Ocena: czerwona kropka z żółtą obwódką.

Nowe parki narodowe 

Polskie parki narodowe zajmują zaledwie jeden procent powierzchni kraju i to jeden z najgorszych wyników w Europie. Od lat w badaniach opinii publicznej, także zlecanych przez Greenpeace, ogromna większość Polek i Polaków deklaruje, że chce tworzenia nowych i powiększania istniejących parków narodowych, tymczasem ostatni powstał 23 lata temu. Nawet PiS deklarował, że będzie działał w tym kierunku. Tymczasem umowa koalicyjna nie jest tu zbyt odważna. Politycy zadeklarowali, że “powiększą powierzchnię parków narodowych” bez żadnych konkretów. – Za umowę daliśmy kropkę żółtą, za postępy na tym polu – czerwoną – mówi Aleksandra Wiktor i tłumaczy, że rząd mówi tylko o utworzeniu Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry, bo to teren bezleśny, a gminy na jego terenie popierają jego powstanie. W sprawie pozostałych parków – utworzenia Turnickiego Parku Narodowego, czy powiększenia już tych istniejących, takich jak Bieszczadzki czy Babiogórski nawet nie ma planów. Do tej pory również nie wiemy, czym miałaby być zapowiadana na początku roku “konstytucja dla Puszczy Białowieskiej”. – Brak zaangażowania premiera w kwestie przyrodnicze, które są niezwykle ważne dla jego wyborców sprawia, że tylko 21 procent Polek i Polaków pozytywnie ocenia dotychczasowe działania rządu w zakresie ochrony lasów. My również nie oceniamy ich pozytywnie – mówi Aleksandra Wiktor. 

Ochrona rzek

Po katastrofie na Odrze latem 2022 roku wyszła na jaw skala zanieczyszczenia polskich rzek przez zasolone ścieki ze śląskich kopalń. Politycy odnieśli się do tego problemu w umowie koalicyjnej, gdzie napisali, że wdrożą stały monitoring polskich rzek i dążyć będą do ich renaturyzacji. – Od samego monitoringu kopalniane solanki z wody się nie wytrącą, ale daliśmy średnią ocenę, bo przynajmniej rząd wskazywał zagrożenie. Niestety przez ostatnie pół roku, poza zebraniami rządowego zespołu, nie wydarzyło się w tej sprawie kompletnie nic  – mówi Mikołaj Gumulski. 

Wysokie temperatury doprowadziły w maju do zakwitu złotej algi w połączonym z Odrą Kanale Gliwickim, co spowodowało masowe śnięcie ryb. To właśnie zasolenie wodami kopalnianymi sprzyja rozwojowi tzw. złotych alg, które dwa lata temu doprowadziły do uśmiercenia Odry. 

Kopalnie na Śląsku, w przeciwieństwie do np. dróg, linii kolejowych czy wiatraków nadal nie zostały sprawdzone pod kątem oceny oddziaływania na ludzi i środowisko. Słone, czasem nawet czarne od węglowego pyłu ścieki leją się nadal bez odpowiednich ograniczeń do największych polskich rzek: Wisły i Odry. Kiedy w maju wyławiano martwe ryby z Kanału Gliwickiego, Greenpeace Polska otrzymał pismo z Ministerstwa Infrastruktury z odmową wszczęcia rewizji pozwoleń wodnoprawnych, na podstawie których kopalnie zrzucają słone ścieki do rzek. O taką rewizję wnioskował Greenpeace wspólnie z fundacją Frank Bold. 

– Kopalnie wylewają solankę do polskich rzek w świetle prawa i żadna instytucja nie chce nawet sprawdzić, czy nie należałoby im ograniczyć pozwoleń na zrzuty ścieków. A przypomnijmy, że pozwolenia dla kopalń nie wprowadzają w zasadzie żadnych ograniczeń zrzutów solanki. Na papierze wszystko wygląda dobrze, a w praktyce ryby wciąż umierają – powiedziała Maria Włoskowicz, prawniczka z Frank Bold. – Nadchodzi lato, przed nami pierwsza fala upałów, katastrofa na Odrze może się powtórzyć, złote algi odkryliśmy w ubiegłym roku także w Wiśle, więc wszystko może się powtórzyć, w dodatku na dużo większą skalę. Bezczynność rządu oceniamy tak, jak na to zasługuje, czyli źle – podsumowuje Mikołaj Gumulski.