Komentarz Marka Józefiaka, rzecznika i eksperta ds. polityki ekologicznej Greenpeace Polska

Nowy rząd musi jak najszybciej zająć się uwolnieniem rozwoju energetyki wiatrowej. Wiatraki pozwolą nam na obniżenie cen energii i zastąpienie wysłużonych elektrowni węglowych, które pamiętają czasy Gomułki i Gierka. Nowe elektrownie wiatrowe wzmocnią też bezpieczeństwo energetyczne Polski. Tylko w 2022 roku Polska wydała na import gazu, węgla i ropy zawrotną sumę 193 miliardów złotych – to o jedną czwartą więcej niż wydaliśmy na ochronę zdrowia. 

Lata blokowanie energetyki wiatrowej przez rząd PiS doprowadziły do potężnych kłopotów. Zamiast realizować sprawiedliwą transformację energetyczną, rząd wolał sprowadzać do polskich portów olbrzymie statki z węglem z Rosji, Australii czy Kolumbii. Z takiego obrotu spraw na pewno cieszą się szejkowie i zagraniczne koncerny dostarczający Polsce węgiel i gaz. 

Przygotowując projekt wiatrakowy, koalicja zaliczyła wizerunkową wpadkę. Miejmy nadzieję, że falstart wiatraków uświadomi większości sejmowej, że kwestie środowiskowe i energetyczne nie mogą być prowadzone pobieżnie i na skróty. W procesie transformacji energetycznej musi być uwzględniony głos społeczeństwa obywatelskiego. Tylko w ten sposób uda się sprawić, by zmiana była skuteczna i trwała.

Odblokowanie wiatraków jest kluczem do tańszej energii i poprawy bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju. W tym roku wiatraki wyprodukowały 14% prądu w Polsce. Jeśli rząd Tuska wprowadzi szeroko popieraną zasadę 500 metrów odległości od zabudowań, już w ciągu kilku lat będziemy mogli podwoić moc wiatraków. Docelowo, Polska może mieć nawet pięć razy więcej lądowych elektrowni wiatrowych niż obecnie. Wiatraki mogą też stać się motorem napędowym dla polskiej wsi. Dla nas wszystkich będą źródłem taniej, bezpiecznej i czystej energię. 

Wiatraki są olbrzymią szansą dla Polski. Szansą, przy której Donald Tusk nie może sobie pozwolić na drugi falstart.