Na początku czerwca  w wykazie prac legislacyjnych rządu pojawił się kolejny  projekt tzw. ustawy odorowej, która ma regulować minimalne odległości wielkich ferm przemysłowych od zabudowań. Ministerstwo klimatu i środowiska, które przygotowało projekt ustawy zaznacza, że ustawa ma być odpowiedzią na liczne skargi mieszkańców gmin na terenie których znajdują się fermy przemysłowe, na uciążliwości zapachowe. Niestety kolejny raz powstaje projekt, który ignoruje głosy eksperckie i osób mieszkających na wsi.

W ciągu pięciu ostatnich lat liczba największych ferm podwoiła się. Obecnie w całym kraju jest już ponad 1600 wielkotowarowych ferm świń i drobiu [1]. Warto dodać, że te dane obejmują największe fermy zwierząt – prowadzące chów masowy czyli więcej niż 52 500 kur czy 1 500 świń. Potrzebę uregulowania odległości ferm od zabudowań od lat wskazują mieszkańcy i samorządy. Z funkcjonowaniem ferm przemysłowych wiąże się ograniczenia rozwoju innych form działalności, zanik małych gospodarstw rolnych, spadek wartości nieruchomości wokół czy zagrożenia środowiskowe, zdrowotne i epidemiologiczne. Tam, gdzie powstaje jedna ferma kwestią czasu jest powstanie kolejnych. W tym momencie jedynym narzędziem ograniczenia ekspansji ferm w ręku samorządów jest stworzenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, a głos mieszkańców jest praktycznie pominięty w procedurach dotyczących powstawania uciążliwych instalacji. Od wielu lat, od kiedy trwa niekontrolowana ekspansja ferm przemysłowych, mieszkańcy protestują przeciw tym uciążliwym obiektom w swoim sąsiedztwie [2]. W latach 2009-2019 odbyło się ponad 840 protestów, a liczba cały czas rośnie [3]. Ludziom nie chodzi wyłącznie o dyskomfort życia w smrodzie, obawę o własne zdrowie czy środowisko, ale w ogóle przyszłość miejsca, w którym mieszkają.

Naszym zdaniem ustawa jest potrzebna, ale w proponowanym kształcie w żaden sposób nie odpowiada na problemy, które powinna rozwiązać. Jeśli minister Puda troszczy się o wieś i jej mieszkańców to powinien poważnie traktować zagrożenia jakie wiążą się z funkcjonowaniem ferm przemysłowych, inaczej jej przyjęcie będzie tylko nieudanym retuszem, który nie przyczyni się do poprawy życia na wsi ani nie pomoże w realizacji celów związanych z rozwojem rolnictwa ekologicznego.  

Eksperci wskazują na brak jednoznacznych uregulowań prawnych, które powodują to, że kwestie uciążliwości zapachowych są pomijane przy wydawaniu decyzji dot. powstawania ferm przemysłowych. Minimalna odległość powinna być ustalana w oparciu o kompleksową analizę projektu i uwarunkowań w jakim ma być realizowany oraz uwzględniać faktyczną skalę emisji oddziaływania odorantów oraz innych zanieczyszczeń. Narzucone w ustawie odległości są zbyt małe, bo oddziaływania ferm są znacznie większe niż proponowane 500 metrów odległości między fermą a innym zabudowaniem. Pomija się też instalacje, w których może przebywać nawet 10 tys kur, choć one także  są źródłem istotnych uciążliwości zapachowych. Wyobraźmy sobie, że taka ferma, albo nawet kilka  “małych” ferm powstaje obok domu? Odór z jednej fermy, w której znajduje się 1000 krów jest taki sam, jak w pięciu fermach po 200 krów każda. Niestety wg projektu ustawy te fermy nie będą podlegały regulacjom. Znany jest proceder tzw. salami slicing, w którym właściciele ferm, żeby uniknąć różnych pozwoleń, robią iluzoryczny podział instalacji na kilka odrębnych bytów prawnych, które w rzeczywistości funkcjonują jako jedna ferma. Nie trzeba mieszkać w ich pobliżu, żeby poczuć, że coś tu  śmierdzi.  

Ludzie nie chcą ferm przemysłowych. Tam gdzie powstają fermy, niemal pewne jest, że pojawi się protest społeczny. Jednak władza od lat zamiata problem niekontrolowanej ekspansji i koncentracji ferm pod dywan. Kiedy w 2019 roku pojawił się pierwszy projekt ustawy, pod presją lobby ferm przemysłowych szybko został wycofany.  Władza, w tym minister rolnictwa, który jest odpowiedzialny za kierunek rozwoju rolnictwa w Polsce, powinien przestać zrzucać odpowiedzialność na samorządy czy inne ministerstwa, a stanąć w obronie rolników i mieszkańców, którzy nie chcą żyć w cieniu ferm przemysłowych, które jak huragan niszczą wszystko, co napotkają na swojej drodze. Potrzebujemy działań zmierzających do tego, żeby rolnictwo służyło ludziom i przyrodzie, prawdziwej transformacji w kierunku rolnictwa ekologicznego, ochrony polskiej wsi,  a nie dalszego inwestowania w szkodliwą branżę jaką są fermy przemysłowe.

[1] Dane Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi z marca 2021.

[2] https://stopfermom.pl/blog/spoleczenstwo-polskie-sprzeciwia-sie-przemyslowej-hodowli-zwierzat-najnowsze-wyniki-badan

[3] Raport “Sprzeciw społeczny przeciw fermom przemysłowym”, Koalicja Społeczna Stop Fermom Przemysłowym, 2021r.