Komentarz Marty Grundland z Greenpeace Polska dotyczący forsowanej przez Ministerstwo Środowiska zmianie w ustawie o odnawialnych źródłach energii dotyczącej rozszerzenia definicji drewna energetycznego.

Minister Michał Woś pod dyktando Lasów Państwowych proponuje rozszerzenie definicji drewna energetycznego, by leśna korporacja mogła sprzedawać więcej wyciętych drzew. Medialne zapewnienia ministerstwa, że służyć to ma „ochronie przyrody” są sprzeczne z ministerialnym uzasadnieniem ustawy. Wyraźnie jest tam mowa o zachowaniu ciągłości wycinek i przychodów Lasów Państwowych. Nie są również słuszne tłumaczenia, że to Unia Europejska naciska na Polskę w celu zwiększania spalania drewna energetycznego.

Ministerstwo twierdzi, że ustawa ma służyć jedynie „przekazaniu na cele energetyczne ściętego drewna, które w wyniku pandemii COVID-19 nie zostanie odebrane przez kontrahentów Lasów Państwowych”. Ale w uzasadnieniu projektu napisane jest, że chodzi o rozszerzenie rynków zbytu, by kontynuować wycinki. Wycinek tych, napędzanych sprzedawaniem drzew do elektrowni, nie ograniczą limity określone w dziesięcioletnich planach urządzenia lasu. Doskonale wiemy, choćby na przykładzie Puszczy Białowieskiej, że kierownictwo Lasów Państwowych, w sytuacji, gdy wyczerpują się dziesięcioletnie limity, forsuje aneksy, znacznie zwiększające poziom wycinek. Nieostra, bardzo szeroka definicja drewna energetycznego to wstęp do takich aneksów w całym kraju.

Tłumaczenia ministerstwa, że istnieją „naciski i dyrektywy UE”, które każą zwiększać ilość biomasy spalanej w celach energetycznych są nadinterpretacją. Sytuację można porównać do tej z roku 2005, gdy koncerny energetyczne tak „zoptymalizowały” prawo unijne, by czerpać nieuzasadnione zyski ze współspalania węgla z biomasą. Obecna propozycja również może prowadzić do niewłaściwych skutków. Biomasa, w tym pochodzenia leśnego, może być traktowana jako odnawialne źródło energii, ale konieczne jest, by było to źródło zrównoważone. Dlatego biomasa powinna spełniać określone warunki dotyczące emisyjności (zależne od odległości od miejsca pozyskania czy systemu produkcji paliwa), a przede wszystkim nie może prowadzić do niszczenia czy daleko idących naruszeń naturalnych ekosystemów. Definicja drewna energetycznego proponowana przez Ministerstwo Środowiska nie daje żadnych gwarancji, że te warunki zostaną spełnione.

Wbrew temu, co wpisane jest w uzasadnieniu projektu, oraz co powtarza rzecznik Ministerstwa Środowiska, wycinanie i sprzedaż drzew martwych i pochodzących z terenów poklęskowych nie są też sposobem na  ochronę lasów przed pożarami czy szkodnikami. Obecnie w lasach całej Europy mamy do czynienia z wyjątkowo intensywną gradacją korników – ostrozębnego (który atakuje sosny) oraz drukarza (atakującego zazwyczaj świerki). Przyczyną, dla której naturalne normalnie zjawisko przybrało tak intensywny charakter i powoduje wymieranie dużych połaci plantacji drzew, jest źle prowadzona od lat gospodarka leśna i postępujący kryzys klimatyczny. W polskich lasach gospodarczych dominują jednorodne uprawy – sosnowe czy świerkowe. Mają one bardzo niską odporność na suszę oraz na owady żerujące na drzewach. Lasy o strukturze naturalnej, wielogatunkowej i wielowiekowej mają o wiele większą odporność i umiejętność adaptacji do zmieniających warunków środowiskowych. Mają też o wiele większą zdolność do regeneracji, co widać chociażby na pozostawionych bez ingerencji wiatrołomach w Puszczy Białowieskiej, gdzie bez przeszkód odradza się las. Odpowiednio prowadzona gospodarka leśna mogłaby pozwolić na uniknięcie problemów, o których pisze ministerstwo. Ratunkiem na wieloletnią strategię Lasów Państwowych, która od początku nakierowana była na maksymalizację przychodów, nie jest spalanie naszych lasów w elektrowniach. 

Monokultury, które sadzone były po to, żeby wyprodukować jak najwięcej surowca, nie mają racji bytu w dobie kryzysu klimatycznego. Chronić należy różnorodność biologiczną i dążyć do renaturalizacji zniszczonych siedlisk leśnych. Jednak żeby las mógł się odpowiednio regenerować potrzebne jest w nim martwe drewno – a to jest właśnie to, co między innymi Minister Woś planuje sprzedawać elektrowniom. Nie tylko nie pozwoli to na naturalne odrodzenie się lasów, ale dodatkowo wzmocni kryzys klimatyczny. Martwe drewno podczas spalania na cele energetyczne  wyemituje w ciągu kilku minut do atmosfery dwutlenek węgla gromadzony w drzewie przez dziesiątki lat. Dlatego surowiec drzewny powinien być w pierwszej kolejności wykorzystywany przez lokalny przemysł do produkcji długowiecznych produktów, takich jak meble czy domy drewniane. 

W leśnictwie nie ma i nie może być problemu nadprodukcji – intensywność eksploatacji lasów zależy tylko i wyłącznie od decyzji ministerstwa. Jeżeli przemysł lokalny potrzebuje mniej surowca, Lasy Państwowe powinny ograniczyć wycinki. Potrzebujemy tego, by lepiej chronić polska przyrodę, wspomagać walkę z kryzysem klimatycznym i poprawić rentowność przedsiębiorstwa Lasy Państwowe. Lasy takie jak Puszcza Białowieska czy Karpacka nie mogą być dalej niszczone. Dlatego domagamy się, by minister środowiska jak najszybciej,  trwale i całkowicie wyłączył z aktywnej gospodarki leśnej wszystkie stare i cenne przyrodniczo polskie lasy, czyli co najmniej 15% ich obecnej powierzchni.